Pokoje dziecięce: podstawy (I)

pokoje dziecięce

Serię o wnętrzach dla dzieci chciałabym zapoczątkować wprowadzeniem w tematykę: nakreśleniem na czym buduję swoją refleksję o pokojach dziecięcych, jakie przyświecają mi założenia oraz jaki kierunek promuję i dlaczego. Ponieważ post jest dość długi, podzieliłam go na dwie części: w I znajdziecie „Punkt pierwszy: filary”, w II punkty 2-4 (Założenia, Koncepcja i Podsumowanie).

Punkt pierwszy: filary

Podstawą oczywiście powinna być wiedza z zakresu projektowania. Niestety – z moich obserwacji – temat wnętrz dla dzieci potraktowany jest po macoszemu: brak konkretnej literatury, jedyne na czym można bazować, to pojedyncze artykuły lub blogi projektantów specjalizujących się w pokojach dziecięcych. Dlatego przydają się inne dziedziny nauki, którymi można ubogacić ogólną wiedzę z zakresu projektowania. U mnie są to: studia pedagogiczne, macierzyństwo i wysoka wrażliwość.

Studia pedagogiczne

O ile nie mówią wprost o aranżowaniu pokojów dziecięcych, to dają podstawy do rozmyślań:

  • wiedzę z zakresu psychologii rozwojowej,
  • znajomość różnych koncepcji wychowawczych (np. montesoriańska, bardzo chętnie wykorzystywana we wnętrzarstwie),
  • ogólna orientacja w wiedzy pedagogicznej, znajomość pojęć (dzięki czemu łatwo się poruszać w tematyce).

Macierzyństwo

dość mocno zmieniło moje postrzeganie dziecka i wychowania. Nauczyło mnie, m.in. tego, że:

  • każde dziecko jest inne – odkrycie, nie? 😂 Tak serio, to zawsze o tym wiedziałam, ale dopiero będąc matką, tak naprawdę tego doświadczyłam. A mam to szczęście, że moi chłopcy to zupełne przeciwieństwa, jak ogień i woda. Mając w domu dwie takie sprzeczności, nie trudno uświadomić sobie, jak bardzo potrafią różnić się od siebie dzieci i jak różne potrzeby może mieć rodzeństwo mieszkające w jednym pokoju,
  • trzeba mieć dystans do wszelkich tabelek i norm rozwojowych, pamiętać, że są to dane UŚREDNIONE i nie każde dziecko musi się wstrzelić w schemat rozwojowy swojej grupy wiekowej. I dlatego największym ekspertem w sprawach dziecka jest rodzic, który jest w stanie dostarczyć o wiele bardziej aktualnych informacji o swoim dziecku niż tabelki,
  • podobnie jak „każde dziecko jest inne”, tak każda rodzina jest inna i każde rodzicielstwo jest inne, dlatego nie ma uniwersalnych metod czy koncepcji wychowawczych, które zawsze się sprawdzą i będą wszystkim odpowiadać. Każda rodzina musi znaleźć swój własny styl funkcjonowania i nie można decydować się na jakiś model wychowawczy, tylko dlatego, że jest teraz popularny, bo może się okazać, że w naszej rodzinie to po prostu nie działa.

Wysoka wrażliwość

to cecha, do której często się odwołuję, bo – pomimo że dla wielu Wrażliwców jest przekleństwem – ja uważam ją za ogromny potencjał, który daje mi:

  • łatwość dostrzegania potrzeb innych osób czy podświadome wyczuwanie ich nastrojów (a to ułatwia komunikację z klientem),
  • coś, co nazywam „tendencją do szukania dziury w całym” czyli umiejętność dostrzegania problemów i szukania ich rozwiązań (a problemy zdecydowanie lepiej dostrzegać na ekranie niż już w trakcie czy nawet po realizacji projektu),
  • łatwość przestymulowania, czyli szybkie męczenie się układu nerwowego nadmiarem bodźców (w codziennym życiu ta cecha może być uciążliwa, jednak ja ją bardzo cenię, bo pozwala mi szybko wyłapać to, że w projekcie za dużo się dzieje. Poza tym jest to cecha, która w pewien sposób łączy mnie z Małym Klientem, pozwala mi patrzeć na rzeczywistość jego oczami, bo mój układ nerwowy – podobnie jak delikatny, dojrzewający układ nerwowy dziecka – łatwo przeciążyć nadmiarem bodźców).

I z połączenia tych supermocy powstaje „Kapitan Dąbrowska” 😉

Ciąg dalszy: Podstawy II

pokoje dziecięce

W tej samej kategorii: