Skandaliczna stawka za projekt

Porozmawiajmy o pieniądzach

Czasami odnoszę wrażenie, że na rynku projektowania wnętrz o pieniądze kłócą się wszyscy ze wszystkimi 😅. Klienci zarzucają projektantom, że ci mają stawki z kosmosu. Szukają kogoś, kto zaprojektuje „nie za miliony” – studenta lub początkującego projektanta. Projektanci z doświadczeniem zarzucają młodym, że pracują poniżej opłacalności i psują rynek. A ci młodzi tłumaczą, że to ich sprawa, że jakoś muszą zbudować portfolio, że każdy ma inne możliwości i potrzeby… I tak to się kotłuje, że nic, tylko wziąć popcorn i czytać kolejne g***burze 😅. A gdzieś pośrodku tego wszystkiego stoi Dąbrowska, która rozumie każdą ze stron. I choć uparcie staram się nie wchodzić w tego typu dyskusje, to jednak czasami mnie poniesie i w jakiejś dyskusji się odezwę. Dziś chciałam właśnie zebrać wszystkie te swoje rozkminy w jednym miejscu.

Zbyt wysoka stawka za projekt: punkt widzenia klienta

Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że klient klientowi nierówny 😉. Są tzw. klienci premium, dla których ceny nie mają znaczenia, ważniejsza jest jakość, opinia o projektancie, jego doświadczenie. Są tzw. „deje” czy „Janusze interesu”, którzy chcieliby usługi premium ale najlepiej za darmo. Są też „normalni Kowalscy”, którzy chcą usługi na dobrym poziomie ale w zasięgu ich budżetu. Często nie zdający sobie sprawy, co kryje się za projektem – ile pracy, wiedzy i doświadczenia. Ba! Nierzadko nie mający nawet świadomości, czym tak na prawdę jest projekt a czym sama wizualizacja.

Niska stawka za projekt przy wysokiej jakości? Nie dziwię się, że klient tego właśnie by chciał.

Jakiś czas temu na jednej z grup na Facebooku, w której ogłaszają się projektanci, padło ciekawe pytanie. Kierowane było do potencjalnych klientów: ile waszym zdaniem powinna kosztować wizualizacja? I w komentarzach rozpętało się piekiełko 😈. I z jednej strony – trudno się dziwić, bo na jakiej podstawie klient może wycenić pracę projektanta? Nie zna tak na prawdę specyfiki jego pracy. Z drugiej strony – niestety, większość z nas jednak musi dwa razy się zastanowić, zanim wyda większą kwotę. A myślę, że większość ludzi chce mieszkać ładnie i wygodnie. Stąd poszukiwanie specjalisty, który ogarnie naszą przestrzeń zgodnie z zasadami ergonomii, znajdzie praktyczne rozwiązania i sprawi, że nasze wnętrza będą estetyczne i spójne.

Do tego (zapewne nie do końca świadomie) utożsamiamy projekt z kolorowym obrazkiem, na który raz popatrzymy i na nic więcej nam się nie przyda, a za który projektant chciałby kilka tys. zł. A jak jeszcze dołożymy nasze „luksusowe” zarobki na poziomie najniższej krajowej, to przestaje dziwić, że „przeciętny Kowalski” szuka projektanta ze stawką „nie za miliony”. Stawka za projekt w biurze projektowym może wywoływać ból głowy.

Zagrożenia:

  • dla projektanta – wybierając współpracę z klientem, dla którego głównym kryterium jest cena, narażamy się na brak świadomości, co stoi za projektem i oczekiwanie większego nakładu pracy niż jesteśmy w stanie zaproponować przy danej stawce, czy wręcz brak szacunku do nas i naszej pracy (bo co to tam, parę razy kliknąć…),
  • dla klienta – kierując się jedynie ceną, możemy trafić na projektanta z brakami w podstawowej wiedzy, z okrojonym zakresem projektu, czy nawet – w skrajnych przypadkach – na oszusta.

Niska stawka za projekt: perspektywa początkującego projektanta

Na rynku projektowym konkurencja jest spora, trzeba więc umieć się przebić. Oczywiście sposoby są na to różne. Jednak najszybszym i najłatwiejszym wydaje się konkurowanie ceną, bo cena jest łatwo mierzalna. Wystarczy więc sprawdzić ceny u konkurencji i zaproponować trochę mniej. Klient również ma dużą łatwość wyboru – wystarczy porównać ceny.

Czy dla projektanta jest to praca poniżej granicy opłacalności? I tak, i nie – wszystko zależy od tego, co dla projektanta jest opłacalne. Jeśli dopiero zaczyna pracę w zawodzie / jest studentem – to największą wartością jest możliwość zdobycia doświadczenia i rozbudowanie portfolio. Do tego być może pracuje na darmowym programie, nie wynajmuje lokalu, nie jest Vat-owcem, nie przekracza kwoty wolnej od podatku… I ma jeszcze inne sposoby na zmniejszenie kosztów (np. mieszka z rodzicami, nie ma dzieci na utrzymaniu, kredytu do spłacenia…). Zwyczajnie – w tej chwili może sobie pozwolić na niską stawkę za projekt. Celuje też w konkretnego klienta – tego, który chce projekt „nie za miliony”.

Zagrożenia:

  • dla projektanta – konkurując jedynie ceną, łatwo wpędzić się we współpracę z „Januszami biznesu”, którzy będą chcieli wykorzystać projektanta,
  • dla klienta – wybierając projektanta, który konkuruje jedynie ceną, ryzykujemy tym, że będziemy „królikami doświadczalnymi” i projektant będzie się na nas uczył, a projekt będzie słabej jakości.
Czy niska stawka zupełnie się nie opłaca?

Wysoka stawka za projekt – zdaniem projektanta z doświadczeniem

I tu zacznę od tego, czym jest „wysoka stawka”. Obecnie średnia stawka to ok. 150 – 200 zł/m2. I choć projektant powie, że to średnia stawka, to dla wielu potencjalnych klientów jest to kwota nie do przeskoczenia. Jeśli weźmiemy pod uwagę mieszkanie o pow. 60 m2, to koszt projektu wyniesie 9 tys. zł. I jeśli klient myśli tu o kilku kolorowych obrazkach za 9 tys. zł, to faktycznie może mieć wrażenie, że to „zdzierstwo”. Ale jeśli pomyślimy, że to kilka miesięcy pracy? Przyjmijmy nawet, że to 2 miesiące, więc średnio miesięcznie projektant dostaje 4500 zł. Jeśli posiada biuro, które musi opłacić, pracowników, którym należy się wynagrodzenie, do tego policzymy ZUS, Vat, podatek dochodowy… Nagle okazuje się, że z tych 4500 zł zostaje naprawdę niewiele.

Całkiem niedawno policzyłam, jaka powinna być moja stawka za projekt w pakiecie INSPIRACJA (najbardziej „okrojona” wersja projektu w mojej ofercie). Wyliczyłam, że opracowanie pojedynczego wnętrza (3-5 wizualizacji i 3 rysunki z układem wnętrza i wymiarami) zajmuje mi ok. 60 godzin. Przyjmując najniższą stawkę godzinową – ok. 30 zł – powinnam liczyć za projekt 1800 zł (tylko kto by tyle zapłacił za „3 obrazki” 😉). Znając wartości swojej pracy, ale mając na uwadze także inne czynniki, mimo wszystko ustalam niższe stawki. Rozumiem jednak architektów, dla których 150 zł/m2 to absolutne minimum. I uważam, że nikogo nie powinien oburzać dysonans między 20 zł /m2 u studenta, a 200 zł u architekta z wypracowana pozycją. Ani klient docelowy studenta nie będzie moim klientem docelowym, ani mój klient docelowy nie będzie klientem projektanta „z górnej półki”. Każdy z nas celuje w innego klienta, więc nie jesteśmy dla siebie konkurencją.

Zagrożenia:

  • dla projektanta – „wysokie” stawki grożą chyba przede wszystkim frustracją, że inni mają taniej 😉 i być może nieco mniejszym zainteresowaniem usługą (jednocześnie podejrzewam, że jednak będzie to zainteresowanie bardziej przemyślane),
  • dla klienta – zdarzało mi się słyszeć o sytuacjach, w których klient sporo zapłacił za projekt, ale z usługi nie był zadowolony, bo np. projekt powstał pod „widzi mi się” architekta a nie potrzeby klienta, (ale to raczej pojedyncze przypadki), zatem w odosobnionych przypadkach ryzykujemy przepłaceniem za projekt.

Mityczne „psucie rynku”

To zarzut, który często pojawia się ze strony tych droższych architektów w kierunku projektantów z niższymi stawkami. Chodzi o to, że proponując absurdalnie niskie stawki, pokazuje się potencjalnym klientom, że usługa projektowa może być tańsza. Przez to klienci nie chcą zapłacić więcej. Czy zarzut jest sensowny? I tak, i nie. Bo faktycznie – zaniżanie stawek przez jednych, może wymuszać obniżenie stawek przez innych. Ale nie musi. Przecież cena, to nie jedyna wartość projektu. Jeśli architekt jest świadom swojej wartości, ma swoją niszę, w czymś się specjalizuje i wie co robi – to jest spora szansa, że trafi na klientów, dla których cena będzie mniej ważna niż inne wartości, które mogą zyskać na takiej współpracy. Przecież Prada, Gucci czy Dior nie będą oburzać się niskimi cenami na bazarku w Pcimiu Dolnym 😉

Po drugie – uważam, że projektanci o tak różnych stawkach nie są dla siebie konkurencją, bo celują w innego klienta. Nie czarujmy się – klient szukający projektu „nie za miliony”, jeśli nie znajdzie projektanta w ramach swojego budżetu, to nie pójdzie do tego droższego. Po prostu zrezygnuje z usługi projektowej.

Jeśli miałabym mówić o jakimś patologicznym psuciu rynku, to jednak z trochę innej perspektywy. Czasami zdarza się, że tani projekt ma małą wartość albo jest wręcz wadliwy. Jeśli jeszcze dojdzie do realizacji takiego wadliwego projektu i klient będzie narażony na niepotrzebne koszty, to wówczas „smrodek” ciągnący się za takim projektem, zaszkodzi innym projektantom.

Co bardziej psuje rynek: niskie ceny, czy słabe projekty?

Jaka zatem powinna być stawka za projekt wnętrza?

Taka, jak każdej innej usługi, czyli taka, na jaką umówią się obie strony, na jaką się zgodzą. Nie każdy klient będzie idealnym klientem dla danego projektanta. Tak jak nie każdy projektant będzie idealny dla konkretnego klienta. Nie wszyscy jesteśmy tacy sami. Nie mamy identycznych warunków, możliwości, potrzeb czy oczekiwań. Możemy mieć różne stawki. Możemy mieć różne budżety na projekt.

I nie to, żebym liczyła, że mój głos zamknie temat albo że kogoś przekonam. Ale może choć trochę rozjaśnię temat.

A może ciekawi Was, co kryje się za projektem? Jakie materiały najczęściej wchodzą w jego skład? I jakie są „ukryte koszty”? Już niebawem kolejny raz porozmawiamy o pieniądzach 😉

W tej samej kategorii: