O depresji i rozwoju

Cześć Kochani!

Nie często zdarza mi się pisać posty w kategorii „Bieżące sprawy”, ale dzisiaj tak na rozgrzewkę przy powrocie do pracy po dłuuuugim L4, najłatwiej będzie chyba właśnie tu 😉

Depresja

Głównym powodem mojej nieobecności była przyjaciółka depresja, która raczyła mi przypomnieć o tym, że mam DBAĆ O SIEBIE. Zajmować się nie tylko bliskimi, domem i pracą, ale także SOBĄ. A dla takiego zadaniowca (z potencjałem na pracoholiczkę 😅) jak ja, to chyba najtrudniejsze zadanie.

Zastanawiacie się może, dlaczego nazwałam depresję przyjaciółką? Jakbym nie wiedziała jaki ból i cierpienie kryje się za tym słowem? Otóż wiem. I nikomu nie życzę. Ale wiem też, co depresja chce powiedzieć i czemu służy. W dużym skrócie: depresja to wołanie naszego ciała i umysłu o zatrzymanie się, o odpoczynek, o „wystopowanie” i przemyślenie, czy aby w naszym życiu nie dzieje się za dużo. Dlatego nazywam ją moją mroczną przyjaciółką. Bo choć mam wokół siebie wielu wspierających i kochanych ludzi to – paradoksalnie – w którymś momencie najbardziej zadbała o mnie depresja: szarpnęła, zatrzymała i kazała przemyśleć. Dzięki temu mogłam się otworzyć na siebie, swoje potrzeby i pragnienia, ale także na innych ludzi i na nowe perspektywy życiowe.

Wysoka wrażliwość

To dzięki depresji (a dokładniej mówiąc – dzięki terapii, której by nie było przecież bez depresji…) dowiedziałam się, że jestem osobą wysoko wrażliwą. I że takich osób jest więcej (ok. 20% społeczeństwa). I że to nic złego, choć bywa uciążliwe. Świadomość istnienia wysokiej wrażliwości i tego, jak ona wpływa na funkcjonowanie, ukierunkowuje mnie w pracy, w tworzeniu projektów, których zadaniem jest odciążanie przebodźcowanego umysłu i dawanie wytchnienia. Do niedawana skupiałam się w tym aspekcie na dzieciach, wiedząc, że ich niedojrzały układ nerwowy jest bardzo wrażliwy na nadmiar bodźców. Korzystając ze swoich „super mocy” 😉 starałam się tworzyć projekty pokojów dzieciecych, które nie „krzyczą”, nie atakują mnogością bibelotów, kolorów, faktur…

Ciepły minimalizm

Skupiając się na salonach i sypialniach, z czasem zaczęłam dostrzegać potrzebę projektowania wnętrz, które nie będą przebodźcowane – także dla dorosłych. Wnętrz, które dadzą wytchnienie nie tylko osobom wysoko wrażliwym, ale tym wszystkim, którzy czują, że w ich otoczeniu jest za dużo i za szybko. Tym, którzy pragną wyciszenia i ukojenia, którzy marzą, aby ich dom był spokojną przystanią…
I zaczęłam zerkać w stronę ciepłego minimalizmu, który proponuje wnętrza nieprzeładowane i przytulne.

Kierunek

I tak moja własna bolączka ukierunkowuje mnie zawodowo i daje mi możliwość dbania o innych, (co tak uwielbiam robić 🥰), w dość nietypowy sposób: poprzez projektowanie wnętrz. Ale… czy w życiu wszystko musi być typowe? 😉


Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad,
z przyjemnością odpowiem na Twój komentarz 😊

Dbajcie o siebie! 🥰

W tej samej kategorii:

2 komentarze

  1. Kiedy w życiu tyle się dzieje to trzeba dużo u ważności, żeby jeszcze na siebie znaleźć przestrzeń. Tego Ci życzę! I czekam na wizualizacje

Możliwość komentowania została wyłączona.