Tym razem nieco inaczej, bo nie o konkretnej roślinie, ale o wnętrzu: o sypialni. Czy dobrym pomysłem jest to, by trzymać rośliny w sypialni?
Z jednej strony trzymanie roślin we wnętrzach ma wiele zalet: rośliny ożywiają wnętrze, wprowadzają do niego spokój, mogą być ciekawą dekoracją. Ponadto odprężają, oczyszczają i nawilżają powietrze – co jest szczególnie cenne w sypialni.
Z drugiej strony nierzadko pojawia się wątpliwość: czy rośliny w nocy nie zabiorą nam tlenu? Przecież przez całą dobę rośliny pobierają tlen niezbędny do oddychania komórkowego, a oddają dwutlenek węgla. O ile w dzień proces ten jest równoważony przez fotosyntezę, (w czasie której roślina zużywa CO2, oddając O2), o tyle w nocy fotosynteza nie zachodzi, więc roślina jedynie pobiera tlen. Czy nie ma to negatywnego wpływu na nasze zdrowie?
Otóż nic bardziej mylnego 🙂 Fakt – rośliny w nocy zużywają tlen, ale w takich ilościach, że dla człowieka jest to nieodczuwalne. Jeśli więc macie rośliny w sypialni w normalnej ilości (nie potykacie się na każdym kroku o doniczki 😉 ), to możecie spać spokojnie – nic Wam nie grozi. A biorąc pod uwagę ilość zalet, zdecydowanie jestem za posiadaniem roślin w sypialni.
Należy jednak zwrócić uwagę na dobór roślin, gdyż nie każda nadaje się do sypialni. Doskonale sprawdzą się rośliny oczyszczające powietrze, np. zielistka, epipremnum i sansewieria.