Kiedyś oberwało mi się za to, że w projekcie pokoju dziecięcego umieściłam TRUJĄCĄ roślinę. I choć autorka komentarza nie sprecyzowała, o którą konkretnie roślinę chodziło, domyślam się, że to właśnie sansewieria wywołała oburzenie. Dlaczego? Bo jest nieco kontrowersyjna 🤔
O sansewierii słów kilka
Sansewieria zwana jest także wężownicą czy „językiem teściowej” (to ponoć w odniesieniu do ostrych końców liści). Jest rośliną łatwą w uprawie. Lubi dużo światła i dobrze radzi sobie z suchym powietrzem. Nie przepada za zimnem: temperatura otoczenia nie powinna spadać poniżej 15 st. (choć u mnie na klatce ktoś wystawił i stoją już kilka lat, nie są imponujące, ale żyją 😅 ). Ziemia, w której rośnie sansewieria, powinna być lekko wilgotna, ale nie należy jej przelewać. Można ją rozmnażać z liści, (lecz jest to proces długotrwały) oraz przez podział kłączy. Posiada wiele odmian, a najpopularniejszą z nich jest gwinejska.
Poza walorami estetycznymi, sansewieria ma też jeszcze jedną ważną zaletę – oczyszcza powietrze z formaldehydu i benzenu. Ponoć jest uznawana przez NASA za jedną z 18 najlepiej oczyszczających powietrze roślin.
Toksyczna czy nie?
A jak to w końcu jest z jej toksycznością? Tutaj źródła nie są zgodne. Część podaje, że sansewieria jest bezpieczna. Inne wskazują, że jest trująca, jednak jej toksyczność jest niewielka i przypadkowe spożycie może się skończyć co najwyżej wymiotami lub biegunką.
Czy poleciłabym ją zatem do pokoju dziecięcego? Raczej nie, na pewno nie znalazłaby się na liście sugerowanych roślin, którą dołączam do projektu. W przypadku, gdy jest elementem zastanym w pokoju – na pewno na rzeczonej liście wpisałabym uwagę n/t potencjalnego zagrożenia. Dlaczego więc znalazła się na tamtym projekcie? Nieprzypadkowo. Po pierwsze – była elementem zastanym, po drugie – Klientka zapewniła, że jej dzieci nie dotykają roślin, po trzecie – to rodzic decyduje, nie ja, ja mogę tylko pewne rozwiązania sugerować.
O sansewierii przeczytasz także tu i tu.
Jeśli szukasz rośliny łatwej w uprawie, oczyszczającej powietrze i bezpiecznej, to na pewno poleciłabym zielistkę.
Pamiętaj, że seria „Zieloni mi” nie jest pełnym poradnikiem uprawy roślin.
Zanim zdecydujesz się na roślinę, poczytaj więcej o jej wymaganiach 😉