Dziś kilka słów o tym, jak rustykalna aranżacja może uratować wakacje 😉
Jeśli śledzicie moje media społecznościowe (a jeśli nie, to zapraszam: Facebook i Instagram), to w sierpniu mogliście w relacji zobaczyć kilka fotek zewnętrznej, rustykalnej części restauracji. Była to restauracja przy hotelu LIDO w Lądku Zdrój. Restauracja, która w znacznej mierze uratowała nam wakacje… Przynajmniej tę ich część, którą spędzaliśmy w Lądku, bo w Krakowie było sympatycznie 😉 W wielkim skrócie – w Lądku od pierwszych chwil czuliśmy się nieswojo (a nie pierwszy raz tam byliśmy), i choć raczej nie mamy wygórowanych oczekiwań, to jednak hotel, w którym się zatrzymaliśmy, rozczarował nas już na wstępie. A potem było co raz gorzej (z pewnością niebawem w kategorii Projektowe Potworki pojawi się post o „naszym” hotelu). Sam Lądek – niestety – jest miastem bardzo zaniedbanym i żal patrzeć na te wszystkie rudery, które miałyby ogromny potencjał, gdyby tylko ktoś się nimi właściwie zaopiekował… Więc nasze samopoczucie leciało na łeb, na szyję.
Spójny wystrój
Na szczęście, ktoś nam polecił wspomnianą restaurację. I to był strzał w 10! Jedzenie pyszne, niedrogie i w obfitości (serio! za 20 zł dwudaniowy obiad, dla jednej osoby nie do przejedzenia). Przemiła obsługa. I to, co z racji zawodu najbardziej mnie zauroczyło: fantastyczny wystrój. Raczej amatorski, bo złośliwe oko profesjonalisty miałoby się do czego przyczepić 😉 Moje oczy jednak złośliwe nie były i skupiały się na pozytywach.
Wystrój przede wszystkim był KONSEKWENTNY I SPÓJNY. Autor zdecydowanie wiedział czego chce i zasadniczo tego się trzymał. Zewnętrzny teren restauracji ogrodzony był częściowo kamiennym murem, a częściowo starym, drewnianym płotem, u którego stóp poukładano ogromne kamienie. Do siedzenia służyły wielkie drewniane ławy, konstrukcja dachu opierała się na wielkich balach, w rogu stał stary kredens, którego nie powstydziłaby się żadna z naszych babć 😉 Jako, że „diabeł tkwi w szczegółach” rustykalnego sznytu nadawały także (a może przede wszystkim?) dekoracje, jak np. kamionkowe garnki, kanki, tary do prania, cepy i inne narzędzia rolnicze… moją uwagę przykuły nawet płytki w łazience – o piaskowym kolorze i nieregularnych krawędziach.
Wnętrze restauracji urządzone jest podobnie, choć z widoczna nutą myśliwską. Jak dla mnie zbyt ciemne. Nie mniej – nawet gdyby pogoda nie pozwoliła i jedlibyśmy w części wewnętrznej, to też bym nie narzekała.
Gdybyście kiedyś byli w okolicach Lądka i szukali miejsca na obiad, to zdecydowanie polecam. A póki co, załączam kilka zdjęć.
A Wy – lubicie styl rustykalny? Dajcie znać!
Tu znajdziesz kilka słów (i grafik) o STYLU RUSTYKALNYM